Mario Balotelli ostatecznie dziś przekreślił swoje szanse na to, że będzie w stanie zrobić karierę w Manchesterze City. Włoch w trakcie zajęć bez żadnych skrupułów zaatakował Scotta Sinclaira, co mocno zdenerwowało Roberto Manciniego, który podbiegł do swojego podopiecznego mocno chwytając go za fraki i wykrzykując do niego. Trenera od zawodnika odciągał sztab szkoleniowy. 22-letni udał się od razu do szatni i po 10 minutach opuścił ośrodek Carrington.
- Mancini podbiegł do Balotellego. Był wściekły. Złapał go za fraki, jakby chciał nim rzucić o ziemię. Wyglądało to tak, jakby Mario był zbyt silny, przez co Mancini nie mógł go poruszyć. Następnie w ich stronę rzucili się wszyscy trenerzy, aby ich rozdzielić. Mancini nie miał jednak zamiaru odpuszczać. Cały czas walczył, aby się wyrwać i znów doskoczyć do piłkarza - relacjonował jeden ze świadków zajścia.
