Tomasz Adamek bez najmniejszych problemów obronił tytuł bokserskiego mistrza świata organizacji IBF w wadze junior ciężkiej.
Walka z Bobby Gunnem okazała się spacerkiem - w dodatku bardzo krótkim. Po 12 minutach pojedynku, po czwartej rundzie została ona przerwana. Od początku walki Adamek dominował nad rywalem, który skupił się praktycznie wyłącznie na obronie. Była ona jednak za słaba na Adamka, który w czwartej rundzie zasypał Amerykanina gradem ciosów.
Gunna przed nokautem uratował gong kończący rundę. Do następnej już nie doszło - sędzia przerwał walkę w trosce o zdrowie Amerykanina. Oczywiście pieściarz i jego sekundanci gwałtownie protestowali na taki obrót spraw jednak w duchu pewnie oddetchneli z ulgą, że Gunn mógł opuścić ring bez większego uszczerbku na zdrowiu.
Starcie Tomasza Adamka z Bobby Gunnem było tak naprawdę tylko rozgrzewką przed czekającym go ciężkim sprawdzianem jakim będzie kolejna walka ze znacznie bardziej wymagającym przeciwnikiem. Czy będzie to legendarny Bernard Hopkins? Wkrótce się okaże. Na pewno nie będzie to kolejny "kelner".
